Uroczystość Wszystkich Świętych a Dzień Zaduszny
Uroczystość Wszystkich Świętych zdecydowanie różni się od Dnia Zadusznego (wspomnienia Wszystkich Wiernych Zmarłych) przypadającego na 2 listopada. Uroczystość przypadająca na 1 listopada wyraża powszechne powołanie do świętości. Wskazuje na hojność Pana Boga i pogłębia nadzieję, że wszelkie rozstanie nie jest ostateczne, bo wszyscy są zaproszeni do domu Ojca. Razem jednak Dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny przypominają prawdę o wspólnocie Kościoła, obejmującej świętych w niebie, pokutujących w czyśćcu i żyjących jeszcze na ziemi. Wśród tych trzech stanów Kościoła dokonuje się, poprzez modlitwę, pamięć czy ofiarę, ciągła wymiana dóbr duchowych. W tej łączności (komunii) wyraża się świętych obcowanie.
Wspomnienie wszystkich świętych ma źródło w kulcie męczenników. W rocznicę śmierci, która dla chrześcijan jest dniem narodzin dla nieba, odprawiano na grobach męczenników Eucharystię i czytano opisy męczeństwa. Pamięć o tych, którzy krwią potwierdzili swoją wiarę, była w pierwszych gminach chrześcijańskich pieczołowicie przechowywana. Każda z lokalnych wspólnot posiadała spis swoich męczenników, którzy przez sam fakt męczeństwa stawali się bliskimi Chrystusa, dlatego ich wstawiennictwo nabierało szczególnej mocy. Stopniowo do tych list dopisywano imiona nie tylko męczenników, ale też innych osób odznaczających się szczególną świętością (wyznawców). Pierwszym świętym spoza grona męczenników był zmarły w 397 r. biskup Marcin z Tours – nasz patron.
Dzień zaduszny
Wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych, tradycyjnie nazywane Dniem Zadusznym zapoczątkował św. Odilon, opat słynnego Masztom benedyktyńskiego w Cluny, we Francji. Ustanowił on to święto w roku 998 dla swojego klasztoru. Rychło jednak tę inicjatywę przejęły inne klasztory benedyktyńskie. Od wieku XIII stało się ono w Kościele rzymskim zwyczajem powszechnym. Na dzień modłów za dusze zmarłych – stąd nazwa święta „Zaduszki” – wyznaczył św. Odilon pierwszy dzień po Wszystkich Świętych. Kościół ten zwyczaj usankcjonował przez wprowadzenie święta Zaduszek do kalendarza powszechnego. Papież Benedykt XV w roku 1915 zezwolił, by każdy kapłan tego dnia mógł odprawić za zmarłych trzy Msze święte. Wiara w konieczność zadośćuczynienia sprawiedliwości Bożej za łudzicie grzechy, była obecna już w czasach Starego Testamentu, tam wiec należy szukać źródeł nauki o czyśćcu. Przez czyściec rozumiemy miejsce i stan, w którym dusze sprawiedliwych, które zeszły z tego świata w grzechach powszednich lub nieodpokutowanych jeszcze karą doczesną, cierpią męki, dopóki nie zostaną zupełnie oczyszczone. Chodzi więc o dusze, które zeszły z tego świata w łasce uświęcającej i są w przyjaźni z Panem Bogiem. Nie mogą wszakże wejść do nieba, gdyż mają jeszcze pewne długi do spłacenia Bożej sprawiedliwości. Prawdę o istnieniu czyśćca Kościół ogłosił jako dogmat na soborze w Lyonie w 1274 roku i na soborze w Trydencie (1545-1563). Sobór trydencki orzekł nie tylko istnienie czyśćca, ale także prawdę, że możemy duszom w czyśćcu pomagać.
Wielu jednak chrześcijan, źle sobie wyobraża czyściec: jako miejsce ogromnych mąk fizycznych, które dusze czyśćcowe muszą znieść za najmniejsze przewinienie. Czyściec to nie obóz karny, ale to dar dobrego Ojca, który w ten sposób daje nam szansę do wyrównania wobec sprawiedliwości Bożej należnych długów. Chrystus Pan napomina, że nic nieczystego nie wejdzie do królestwa niebieskiego (Mt 12,36). Na innym miejscu Pan Jezus ostrzega, że z każdego nawet słowa, wypowiedzianego daremnie, trzeba będzie zdać rachunek przed Bogiem. W takiej sytuacji, kiedy tak bardzo wiele wypowiadamy słów nie tylko daremnych, ale nawet złych; kiedy tak wiele mamy myśli złych i pożądań; uczynków złych i zaniedbań, jakże problematyczne byłoby nasze zbawienie, gdyby nie było czyśćca.
Nie można jednak wyobrażać sobie mąk czyśćcowych jako jedno pasmo zadawanych duszom tortur i mąk.
Naturę cierpień dusz czyśćcowych najlepiej wyjaśniła św. Katarzyna Genueńska.
Pisze ona, iż męką największą czyśćca jest rozłąka duszy z Bogiem.
Dusza na widok świętości Pana Boga i tak wielu okazywanych jej dowodów miłości, ujrzy nagle; jak bardzo była ich niegodna, jak była niewdzięczna. Będzie za wszelką cenę szukała sama miejsca i sposobu, by się oczyścić, żeby zło naprawić. Nie śmiałaby splamiona chociaż jednym grzechem powszednim zjawić się w gronie świętych, nieskalanych. Dlatego odczuwa niezmierną wdzięczność, że może wypłacić się z długów. Ogień ten pali boleśnie, niezmiernie, gdyż miłość dąży nieprzeparcie ku zjednoczeniu, a rozłąka jest jedną męką. Jeśli miłość ziemska matki do dziecka, narzeczonej do narzeczonego, oblubieńca do oblubienicy potrafi dojść do gorączki i do szału, a zawiedziona doprowadzić do rozpaczy, to cóż dopiero miłość o wiele większa, bo nadprzyrodzona! Dowodem niezmierzonej miłości Pana Boga ku nam jest i to, że w nasze ręce złożył losy naszych zmarłych sióstr i braci. Oni sobie pomóc nie mogą, ale według powszechnie przyjętego mniemania, mogą modlić się za swoich orędowników, aby wypraszać im u Boga łaski. Jakże potężne środki mamy do dyspozycji i jak rozliczne, by duszom czyśćcowym nieść pomoc skuteczną: Msze święte i Komunie święte, odpusty, umartwienia, pokuty i modlitwy. To wszystko może się przyczynić do złagodzenia cierpień dusz czyśćcowych i ich skrócenia. Trzeba przyznać, że wśród ludu katolickiego nabożeństwo do dusz czyśćcowych było zawsze bardzo żywe. Świadczą o tym uroczyście urządzane pogrzeby, często zamawiane Msze święte w intencji zmarłych, wypominki doraźne i okresowe itp. W Polsce istnieje nawet zgromadzenie sióstr Wspomożycielek Dusz Czyśćcowych, założone przez sługę Bożego o. Honorata, kapucyna. Powszechne są także w Kościele Rzymskim Msze święte gregoriańskie. Istnieje bowiem przekonanie, że po ich odprawieniu (30 Mszy świętych po kolei przez 30 dni) Pan Bóg uwalnia duszę z czyśćca i wprowadza ją do chwały wiecznej. Niech tegoroczny Dzień Zaduszny będzie dla nas sposobnością do ożywienia naszej wiary i umocnieniem duchowej łączności z Tymi, którzy odeszli już z tego świata i oczekują na naszą duchową pomoc.