Podczas Uroczystości Bożego Ciała, głoszący w parafii Homilię ks. wikary Paweł Mendyk mówił o miłości Boga do człowieka, który realnie został z nami w Eucharystii. Podając przykłady cudów eucharystycznych w Lanciano, Sokółce czy Legnicy. Ksiądz katecheta nawiązał do miłości każdego z nas do drugiego człowieka, argumentując że nie można kochać Boga którego się „nie widzi” skoro nie potrafimy kochać bliźniego (sąsiada, znajomego, kogoś z rodziny) którego widzimy. Nawiązując również do Dnia Matki z racji 26 maja, ks. Paweł przytoczył wiersz ukazujący często nasze ludzkie podejście (miłość albo i jej brak) do naszych rodziców. Wychodząc na przeciew prośbom wielu parafianom którzy  prosili o opublikowanie treści tegoż wiersza, by móc go jeszcze nie raz przeczytać, publikujemy dany wiersz którego autora niestety nie znamy.

Po publikacji otrzymalismy maila z prośba o podpisanie wiersza.  Wiersz pochodzi z tomiku „Jego śladem” Jacka Daniluka z Białej Podlaskiej wydanego przez WDS w Sandomierzu. Dziękujemy za ionformacje i przepraszamy za niewiedzę i publikację bez zgody autora.

„STAROŚĆ”

Sto lat życzymy niby w dobrej wierze,
lecz czy naprawdę szczerze?
Jeśli bliskich kochamy jak mówimy „na wieki”
to po co istnieją domy opieki?

Jeśli ktoś naprawdę o starej matce pamięta,
czemu jeździ do niej tylko na święta?
Czemu ją trawi samotności udręka?
Bo obca karmi ją ręka.

Czy ktoś Ojcu podziękuje choć w jednym słowie,
że pracując dla dzieci stracił swe zdrowie?
teraz nie rozprostuje nawet swych palców
o, gdyby wtedy wiedział, że umrze w domu starców?

Był dobry tatuś, kiedy dbał o syna,
teraz zaniedbany staruch – czyja to wina?
Kiedyś dostawał buziaki, laurki,
bo studia, samochód, mieszkanie dla córki.

Czy teraz ktoś go z rodziny odwiedzi?
Czy tylko równie starzy sąsiedzi?
O tak, przyjdą, cała Rodzina,
gdy wybije Matki bądź Ojca ostatnia godzina.

Gdy Ojciec zamknie oczy swoje,
wtedy nałożą żałobne stroje.
Będą narzekać na śmierć i życie srogie,
i kupią wieńce, byle niedrogie.

Potem w dół złożą, rzucą ziemi grudę
jak miłość synowską, czarną ułudę!
Chociaż dostali i tak już niemało,
w kłótni podzielą to co zostało.

Tylko świętych obrazów nikt nie bierze,
przy których matka za nich mówiła pacierze.
Bo są niemodne, bo nie pasują,
a może dlatego, że dręczą sumienie, że w oczy kłują.
I niby jak dawniej słońce zwyczajnie świeci,
lecz to wszystko widzą ich własne dzieci.
jeśli taki przykład dajesz tato i mamo,
czy nie postąpią z Wami tak samo?

Wiersz pochodzi z tomiku „Jego śladem” Jacka Daniluka z Białej Podlaskiej wydanego przez WDS w Sandomierzu.